poniedziałek, 26 grudnia 2011

Szczęśliwej drogi już czas...


I nadszedł ten dzień. Wylatuję z Polski, budować życie na emigracji.
Torby pakuję od wczoraj, limity nałożone przez Ryanair są śmieszne- bo jak kobieta może spakować w 25 kg cały swój dobytek (kosmetyczny;-))?
Zostawiam tu na kilka miesięcy moją małą ogromną miłość, za którą już tęsknię. O przyjaciołach i rodzinie nie wspominając. A jednak chce wierzyć że to etap przejściowy, który przyniesie ze sobą korzyści i nie będę żałować.
Trzymajcie kciuki:-) Oczywiście głównie za lot dzisiejszy. Na pewno przeżyję:D
Najsłodsza...Zabraniam kopiowania.





czwartek, 22 grudnia 2011

Prezencik- Herbata Rooibos


Dzisiaj po ciężkim poranku, podczas którego jedno z postanowień na jeszcze 2011 rok, nie zostało niestety zrealizowane (bez szans na zmianę w obecnym roku), poszłam w końcu po odbiór jasnego brązu (link do opisu farby wraz z opiniami dziewczyn TU turutu) który zamówiłam jakiś czas temu z dostawą do sklepu Helfy (http://www.helfy.pl/). 
Dostałam swoje zamówienie, ale pierwszym zaskoczeniem było pytanie pani ze sklepu- zapytała czy zamawiałam farbę khadi i olej Amle- oczywiście bez szaleństw- chciałam tylko Khadi nic więcej. Okazało się, że dziewczyna o tym samym imieniu i nazwisku, tyle że ze Szczecina zamówiła ten sam produkt i używa tego samego oleju;-). Drugi zaskoczeniem był prezencik! Dostałam świąteczny prezent w postaci herbatki Rooibos, wzbogaconą o cynamon, goździki, płatki róży, skórkę pomarańczową oraz kwiatki bławatka.

Wygląd herbatki i Logo Sklepu Helfy- czyli ukochany elfik
Oczywiście w wolnej chwili skosztowałam herbatki i naprawdę muszę przyznać, że jest smaczne, ponadto herbatka Rooibos posiada wiele zalet:
  • jest bogata w minerały i antyutleniacze,
  • nie zawiera kofeiny,
  • wykazuje niską zawartość garbników (brak goryczy typowej dla herbat czerwonych).
Dzięki temu:
  • pomaga przy bólach głowy,
  • pomaga przy schorzeniach jelit i kłopotach żołądkowych,
  • korzystnie wpływa na kości i szkliwo zębowe (dzięki zawartości fluoru),
  • zmniejsza podatność jamy ustnej na infekcje,
  • działa rozkurczowo, bezpośrednio na układ nerwowy, co ma bardzo duże znaczenie przy różnego rodzaju nieżytach żołądkowo-jelitowych, kolkach, zapaleniach jelit lub dolegliwościach menstruacyjnych,
  • zalecana jest kobietom w ciąży, ponieważ obfituje w żelazo i zapobiega mdłościom,
  • u matek karmiących stymuluje wytwarzanie pokarmu,
  • poprawia nastrój i samopoczucie (flawonoidy obecne w Rooibosie są naturalnymi środkami antydepresyjnymi, które pobudzają wydzielanie hormonu serotoniny, zwanej „hormonem dobrego nastroju”),
  • działa leczniczo przy alergiach i astmach,
  • hamuje tworzenie się zwapnień w tętnicach (arteriosklerozę), zapobiega miażdzycy,
  • działa leczniczo na choroby skóry, np. trądzik i goi zewnętrzne, trudno gojące się lub swędzące rany (należy jej wtedy używać jako okład zewnętrzny),
  • działa kojąco przy bólach głowy, bezsenności, rozdrażnieniu, skokach ciśnienia itp.
  • jest doskonałym napojem uspokajającym,
  • wspomaga przemianę materii (posiada mało kalorii, przez co wspomaga kuracje odchudzające),
  • obniża poziom cukru we krwi,
  • wzmacnia system odpornościowy,
  • opóźnia procesy starzenia,
  • hamuje produkcję komórek nowotworowych,
  • mogą ja pić osoby chore na nerki, ponieważ nie zawiera kofeiny.
Podkreśliłam te w obecnej chwili dla mnie najistotniejsze:-) Jest to kolejna herbatka, którą polubiłam i będę piła częściej. Przy okazji zainspirowało mnie to do wizyty w sklepie z herbatami i wybrałam dla siebie zieloną herbatkę- z dodatkiem kwiatów jaśminu:-) przy okazji posłuchałam wskazówek jak najlepiej taką herbatkę parzyć.

Co do farbowania jasnym brązem- czasu brak, ale jak się tym zajmę, to wstawię później zdjęcia z efektem na moich włosach.

A Wy co pijecie aby zrelaksować ciało i umysł;-)

Mua:*

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Tag Tag:-)

TAG sobie myślę....


http://pl.fineasziferb.wikia.com/wiki/Plik:Isabella_think.jpg
Na początku dziękuję Eve za otagowanie mojego bloga:-)
Nigdy nie miałam okazji się w to bawić, ale dlaczego by nie? 


Jeśli postanowień noworocznych nie spiszę w konkretnym miejscu, to wyparują wraz z gorącą wodą, w której jestem kąpana i wszystko musi być na już;-), więc piszę ładnie, co by sobie przypomnieć gdy skleroza dopadnie;-).


Rules:


1 piszemy kto nas zaprosił
2 podajemy 5 noworocznych postanowień dotyczących kosmetykow
3 nominujemy 5 kolejnych bloggerek i dajemy im o tym 
znać

1.Otagowana przez Eve:-)
2. Postanowienia noworoczne w kosmetycznym klimacie:
  • Mniej chemii, więcej natury
  • Nauczyć się czytać składy i nie ulegać marketingowi
  • Włosy, paznokcie- mają pięknie rosnąć i być mocne- czyli dbanie kosztem czasu na leniuchowanie;-)
  • Zaprzyjaźnić się z cieniami do powiek i kolorowymi kredkami
  • Nie ilość, ale jakość- czyli jak uniknąć zapychania szafek kosmetykami.
3. Taguję Was

No, to tyle na dziś:-) zbieram siły- czeka mnie ciężki tydzień:-)

Mua:*



środa, 14 grudnia 2011

Obgryzanie pazurków.

Źródło: (google image) Oj nieładnie Lily...
Cześć:-)

Dzisiaj koleżanka z pracy zainspirowała mnie tematem obgryzania paznokci. Otóż, gdzieś w moich wspomnieniach, pamiętam jak byłam klepana po rączkach, czy słyszałam upierdliwe "nie obgryzaj paznokci!" (zaraz obok "nie garb się!") co prawda to drugie słyszę jeszcze czasami, ale problem obgryzania przeminął i właściwie kojarzy mi się teraz tylko z dzieciństwem. Myślałam że tak jest u każdego- jest mały, łapki brudne od piaskownicy i podczas oglądania ulubionej bajki w TV, łapka hop do buzi i jedziemy niczym stępiona kosiarka po trawniku;-).
Rozmawiając dzisiaj z koleżanką, temat zszedł na paznokcie. Obecnie ona nie maluje paznokci, czeka aż ładnie odrosną po zdjętych jakiś czas temu tipsach, oczywiście aż odrosną mocne i zdrowe. Zdecydowała się na tipsy, ponieważ ma duży problem z obgryzaniem i miejsca takie jak autobus, tramwaj, kolejka wzmagają chęć pochomikowania na własnych pazurach:-).

Szczerze powiedziawszy byłam zdziwiona, bo tak jak wspomniałam wyżej, byłam przekonana że problem dotyczy głównie dzieci, no a później się z tego po prostu wyrasta.
No, ale poleciłam jej zamiast jakiś magicznym preparatów, do których kubki smakowe się przyzwyczajają;-) gumową piłeczkę do ściskania. Mi pomogła.
Jeśłi chodzi o mnie, jedynie pozostałości w postaci obgryzania skórek w stresowych sytuacjach, lub "naprawiania" złamanego paznokcie gdy pilniczka pod ręką brak, uprzykrzają życie moim rączkom;-)


A poza tym, dzisiaj skuszona bardzo pozytywnymi opiniami na wizażu, zaopatrzyłam się w Odżywkę wzmacniającą z diamentami Eveline oraz zupełnie bez planu, w lakier w kolorze, na który już długo polowałam po wycofaniu Electric Night (?) Pierre Rene- lakier Maybelline MNY o nr 665.
Przez czerń lakieru przebija się cudny granat wzbogacony o jasno niebieskie drobinki:-) uwielbiam taki odcień. Pędzelek- jak dla mnie trochę niewygodny, ale pod koniec odkryłam że trzymam go pod złym kątem i ostatnie 2 panzokcie dobrze mi się malowało. Szybko wysechł, na jednym paznokciu pojawiło się kilka pęcherzyków powietrza. Cena lakieru - w drogerii Natura ok 10 zł. Ah i srasznie mi się podoba ta zakrętka:-) Lakier ładnie wygląda w pudełeczku:))



I jeszcze, również nie planowany dziś zakup(ale absolutnie ostatnio Must Have), Kredka pierre rene o pięknym szafirowym kolorze:-) . Przy okazji kolejnego podejścia do umieszczenia mojego makijażu, może się pochwalę:-). (kolor spodobał mi się u pewnej obserowawej przeze mnie blogerki i pomyślałam- takiego jeszcze nie mam- więc nie pozostaje nic innego jak zmienić status z "nie ma" - "ma" ;-)).

Miałam dzisiaj tak kiepski dzień, a te malutkie zakupy bardzo poprawiły mi nastrój:-)
Być kobietą...

Widziałam u kilku podglądanych przeze mnie blogerek, że można mieć naprawdę piękne, długie i z tego co piszą, również mocne paznokcie- ja też takie chce!

Ciekawa jestem, jak tam Wasze dbanie o paznokcie ( i problem obgryzania) ?

Mua:*

sobota, 10 grudnia 2011

OCM- The Oil Cleansing Method

Tyle lat dostępu do internetu, a dopiero teraz dokonane pewne odkrycia- ale jak to się mówi, lepiej późno niż później;-).
Wczoraj dowiedziałam się o metodzie mycia twarzy, bez konieczności używania chemii i wydawania majątku na dermatologiczne, profesjonalne kosmetyki po których odstawieniu na buzi robi się pole minowe.


Zamierzam ją przetestować, a nóż okaże się że będzie w sam raz dla mnie. Skorzystam z już zamieszczonej na wizażu instrukcji, nie wkleję jej tutaj całej ale zaproszę zainteresowanych na stronę OCM-metoda czyszczenia olejem na której wszystko jest pięknie opisane przez dziewczyny, które już tę metodę znają i sobie ją chwalą.


Aby przygotować olej, użyłam buteleczki z pomką. Miałam resztki oleju rycynowego, oliwy z oliwek w proporcjach- rycynowy ok 30% oliwa z oliwek ok 70 %, ale nalewałam mocno na oko, bo oleje się kończą i mogłam jedynie wlać małą ilość. Mam na zbyciu ściereczkę z mikrofibry więc zamierzam jej używać do zabiegu. I jestem bardzo ciekawa jestem tej metody, ponieważ mam  cerę raczej tłustą i kapryśną:-).
Zestaw do OCM


Rano zrobiłam pierwsze podejście. Jednak skóra była trochę sucha po tym zabiegu i odczułam lekki dyskomfort, zanim sięgnęłam po krem, jak zwykle przemyłam buzię tonikiem własnej roboty z sokiem z aloesu. Stwierdziłam, że kremu dzisiaj nie użyję.
Coraz bardziej uwielbiam naturalną pielęgnację ciała:-).


A Wy jakie znacie naturalne sposoby, jeśli chodzi o dbanie o cerę?


Edit: Minął miesiąc, wróciłam do tradycyjnych metod oczyszczania buzi- używam swojego ulubionego żelu z La Roche Posey, toniku robionego samodzielnie z aloesem i d-pantenolem, krem- zamiennie z żelem aloesowym. Niestety moje lenistwo dało się we znaki powodując, że nie chce mi się za każdym razem czyścić ręczniczka;-) ale pewnie kiedyś do tego wrócę, ponieważ widziałam pozytywne działanie- skóra mnie się świeciła, rzadziej przetłuszczała, była oczyszczona.

Jak wpadłam w nałóg dbania o włosy:-)

Źródło: google Image- na zdjęciu Nelly Furtado.

Po pierwsze uwielbiam ją, kocham jej oryginalny głos, jej styl, jej piosenki i uśmiech. Ale nie o miłości do niej będę dzisiaj pisała, tylko o miłości do włosów, która ostatnio rozkwitła tak niespodziewanie, nieoczekiwanie:-)). 
Od dziecka słuchałam komplementów na temat swoich włosów- matka natura obdarzyła mnie gęstymi włosami, podatnymi na kręcenie- kiedyś piękne blond pukle, z biegiem lat coraz ciemniejsze i w efekcie końcowym (tym przed pierwszym farbowaniem) miałam na głowie ciemny blond i zależnie od światła blond wpadał trochę w rudy - z perspektywy czasu wiem, że to był piękny kolor. Niedocenione włosy przeze mnie, skłonne do puszenia, o kolorze którego nie lubiłam do końca, a ładnego skrętu nie potrafiłam wydobyć...padły ofiarą taniej prostownicy, suszarki, rozjaśniania. W pewnym momencie zaczęły się mocno łamać, kruszyć- bez prostowania wyglądały tragicznie, a że wyglądać tragicznie nie chciałam, w koło Macieju włosy prasowałam po każdym wysuszeniu. 
Zaczęło mnie to martwić więc zainwestowałam - w droższą prostownicę, jedwab do włosów, kosmetyki ochronne. Naiwnie wierzyłam w obietnice producentów tak jak wierzy się w księcia na rumaku wprost z serii bajek od Disneya:-).
Pomogło- wizualnie, do następnego mycia. I tak trwało i trwało...deszczu bałam się conajmniej jak kot wody bo nawet wyprostowane włosy nagle puchnęły jak- nie powiem co;-). 
Wpadłam na pomysł żeby przyciemnić włosy- blond czuprynę- to jak przyciemniałam po chwili wracałam do blondu. O dziwo włosy dalej trzymały się głowy, ale przyznam- były w okropnym stanie.
Zdjęcie robione jakieś 3,4 lata temu. 

Dowiedziałam się o prostowaniu keratynowym (wizaż- który mnie poprowadził do Anwen, serdecznie zapraszam na jej blog- jeśli jej nie znacie :-) www.anwena.blogspot.com). Przeprowadziłam zabieg 3 razy na swoich włosach, 1 z pomocą, 2 razy sama. Bo na tyle starczyło mi preparatu:-). Byłam przeszczęśliwa! Tak bardzo, że z długich włosów zrobiły się krótkie, bo w końcu wiedziałam, że nawet mając krótkie nie będą się puszyć- pojawił się wymarzony bob. Minęło kilka miesięcy- znudziły mi się krótkie włosy nic nie mogłam z nimi zrobić- ciągle proste, ta sama fryzura- a ja uwielbiam urozmaicenia! Zaczęłam zapuszczać, wczytywałam się w blog, próbowałam na nowo wydobyć skręt, pojawił się olejek Vatika w łazience, maseczka gloria, amla, szampon aloesowy i uwierzcie mi, ale ta lista obecnie nie ma końca;-).

Grudzień 2010
Czerwiec 2011



 Mało tego, gdy odrost blond już miał około 3 cm (o zgrozo) co było efektem zamierzonym bo to było wakacje i cieszyłam się pięknymi 2 dniami słońca nad polskim morzem- uznałam że czas na zmiany- nie chcę już katować włosów rozjaśnianiem. Kilka dni później zaszokowałam wszystkich- zrobiłam się na ciemny blond, bardzo ciemny właściwie:-) ale do tej pory jestem baaardzo zadowolona- obawiałam się że zmyje się szybko ale moja fryzjerka kochana wiedziała co robi! Potem wspomagałam się szamponetkami z mariona, szamponem color&shine z garniera, castinga a ostatnio z delii z henną. Powoli skręt zaczął się pojawiać (ręcznik z mikrofibry, harmonijkowanie, dyfuzor w suszarce, żel lniany).
       
                                         
                                                  Listopad 2011
Listopad 2011
Teraz zamierzam spróbować khadi jasnego brązu. No. Skoro się tak już rozpisałam, to może do sedna przejdę:-) Otóż pierwsze zdjęcie które wstawiłam, na samej górze- kochanej Nelly Furtado, mniej więcej obrazuje jaką długość włosów chcę uzyskać i jakiego kolorku się trzymać.

Proszę o Wasze wsparcie i kibicowanie:-) wiem, że nie ja jedna taki cel sobie założyłam. Niedługo pojawią się poszczególne posty, jak dbam o włosy na codzień, które kosmetyki kocham i za co:). 


Mua:*

niedziela, 4 grudnia 2011

Winter Wonderland

Wczoraj zostałam podstępem zaprowadzona w pewne miejsce. Kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, a ponieważ wypytywałam gdzie jestem prowadzona dowiedziałam się, że tam będzie zimno- choć w Londynie śniegu narazie brak (i mam nadzieję, że jeszcze nieprędko się pojawi;-)). Na stacji metra co prawda zapowiedziano przez megafon, że to miejsce przynajmniej przez 2 kolejne godziny bedzie niedostępne, ale na szczęście jak tam dotarliśmy można było ślimaczym tempem wraz z dużym tłumem wejść.
Ogromna przestrzeń zagospodarowana budkami, w których sprzedawano ozdoby świąteczne, wyroby własne, grzane wino, gorąca czekoladę itp:-) czyli Hyde Park w Londynie-  http://www.hydeparkwinterwonderland.com/, który można odwiedzić do 3 stycznia.
Winter Wonderland to przy okazji miejsce, w którym można pojeździć na karuzelach, diabelskim młynie, postrzelać z łuku żeby zdobyć kuszącego puchatego misia:-) i pojeździć na łyżwach.  My skorzystaliśmy z atrakcji pijąc grzańca, strzelając z łuku (tym razem się nie udało zdobyć maskoty) i pomimo tłumu z przyjemnością tam spacerowaliśmy:-). Polecam tą małą zimową krainę rozrywki tym, którzy są obecnie w Londynie lub planują go odwiedzić w najbliższym czasie- nie mniej jednak uważam, że warto się tam wybrać w tygodniu ponieważ weekend to czas, kiedy jest tam strasznie dużo ludzi.



Pozdrawiam:-)

piątek, 2 grudnia 2011

Olejek Macadamia

Niedawno, będąc w hurtowni fryzjersko-kosmetycznej, wpadł mi w oko pewien olejek o którego istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Aby sprawdzić jego działanie na moje włosy, złamałam po raz kolejny zasadę zabraniającą mi kolejnego zakupu specyfiku do włosów- ale pomyślałam, że może moje włosy mi się odwdzięczą;-), więc odżałowałam parę groszy by go sprawdzić.



To 10 ml maleństwo to olejek z makadamii. Olejek uzyskuje się  drzewa makadamia, które rośnie w deszczowych lasach Australii, Indonezji i Nowej Katalonii- z dużych kremowych kwiatów wyrastają brązowe, pestkowe orzechy, uchodzące za jedne z najsłodszych na świecie. Olejek z tych orzechów zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, składniki mineralne, witaminy A, B, E oraz lecytynę. 
Ma ponoć bardzo dobry wpływ na skórę i paznokcie, ale również na włosy, ponieważ kompozycja olejku posiada podobienstwo i zgodność z naturalnymi olejkami wydzielanymi przez ciało. Oznacza to, że dobrze się wchłania zapewniając odżywianie i nawilżanie.
Sam olejek macadamia w przypadku tego produktu jest wzbogacony olejkiem arganowym.

Korzyści:
  • zapewnia głębokie odżywianie, wygładzanie w długotrwale nie splątanych, prostych włosach. Włosy są super gładkie, łatwo się układają i są lśniące
  • natychmiastowe wchłanianie, pozostawia włosy  lekkie, bez tłustych pozostałości.
  • przedłuża żywotności koloru zmniejszając blaknięcie koloru.
  • naturalna ochrona przed promieniami UV
  • redukuje czas schnięcia o 40-50%.

Składniki: Dimethicone, Cyclomethicone, Tocopheryl Acetate, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Parfum/Fragrance, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Coumarin, Linalool, Limonene.
Jak widać na początku coś, za czym nie wszyscy przepadamy- czyli sylikony. Ale jeśli chodzi o mnie, zrezygnowałam z sylikonów w szamponie i odżywkach, jedynie w postaci jedwabiu do włosów ich nie unikam. Uznałam więc, że ten olejek może służyć i jako nawilżanie i obronna otoczka na włosa, zapobiegająca rozdwajaniu się koncówek. 
Antyutleniacz wysoko w składzie, za chwilę olejek z orzechów a następnie kolejny dobroczynny składnik- olejek arganowy, również nawilżający i odbudowujący. Składniki zapachowe- mogą być uczuleniowe, ale za to przepięknie pachnie- mi przypomina zapach perfum Euphoria CK.


Olejku użyłam już parę razy i muszę przyznać, że producent nie kłamie obiecując nieobciążone i wygładzone włosy. Jednak uważam, że przy użyciu go na końcówki można odłożyć na bok jedwab do włosów lub (zależnie od tego czym je zabezpieczacie) inne serum wygładzające, ponieważ wtedy włosy napewno są przeciążone. 
Co do właściwości regeneracyjnych za wcześnie by się wypowiedzieć, ale nie żałuję zakupu- choćby ze względu na zapach i wygładzenie:-). Buteleczka posiada ładną grafikę, kojarzy się z egzotyką więc ładnie prezentuje się na półeczce;-).
Cena ok. 20 zł , choć znalazlam w sieci taniej:-).


Edit:
No niestety, wygrzebałam opis składu  stworzony przez osobę, która zapewne zna się lepiej i wiem że będę używała okazyjnie ze względu na piękny zapach- i pokornie wrócę do olejku kokosowego + jedwab:-). Nie ma zbytnio właściwości uzdrawiających włos- jedynie do następnego mycia.
http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=23411351&postcount=1514




Pozdrawiam:-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...