czwartek, 24 października 2013

Fuksja- ona nie musi prosić o uwagę. SEVENTEEN lipstick/ Odrosty i powrót do naturalnego koloru

Hej kochane:-)

Dzisiaj króciutko o szmince, która dość często mi towarzyszy przy okazji wieczornych wyjść, kiedy mam ochotę na mocniejszy akcent w makijażu. Długo zastanawiałam się, czy dam radę nosić tak intensywny kolor na ustach- jest to jednak krzykliwy kolor i nie każdy ma odwagę go nosić (ja np. nie miałam), ale podczas jednej z wizyt w drogerii, przestałam się zastanawiać i po prostu zdecydowałam się na zakup- doszłam do wniosku, że wystarczy dobrać do tego koloru mniej intensywności w takich kwestiach jak makijaż oczu, biżuteria, ubiór i będzie cacy;-).

 Wybierałam spośród kilku firm kosmetycznych, finalnie zdecydowałam się na firmę SEVENTEEN-  z powodu ceny, odcienia oraz całkiem ładne opakowanie. 



Niestety, trwałość grafiki na szmince jest dość kiepska, szybko się starła- ale to dla mnie żaden problem, lubię ładne opakowania, ale przy wydatku 4 funtów, aż tak nie zwracam na to uwagi. Cała reszta natomiast trzyma się całkiem nieźle. Zakrętka jeszcze mi nie pękła, co ostatnio dość często zdarza się gdy co chwila pomadki migrują z torebek oraz kieszeni;-).

Kolor prezentuje się, jak na zdjęciu poniżej. Jest trwały, oraz nie pozostawia smug. 


+  trwałość,
+  kolor,
+  konsystencja
+  cena
+  nie wysusza ust
Szminka kosztowała okolo 4funtów i uważam, że zakup był udany. Nie wiem czy po zużyciu kupię ponownie ponieważ chętnie wypróbowałabym inne firmy. 

Kolejna sprawa- odrost i powrót do naturalnego koloru. 
Udaje mi się póki co nie sięgać po farbę, ale nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. 
Odrost z jednej strony zaczyna mnie już powoli drażnić, ale tłumaczę sobie, że robię to dla dobra włosów i mam ogromną nadzieję, że wytrzymam ten nadchodzący czas, w którym będę wracała do naturalnego koloru włosów i codziennie zmagała się z myślą, że moje blond kłaki, traktowane farbą będą się odznaczać.  
Z drugiej strony, podoba mi się kolor który mam naturalnie i chciałabym zobaczyć taki na całej długości. Bez kombinowania już. Tylko czy dam radę:-)?


  

zdjęcia robione w świetle dziennym.


W pomieszczeniu z lampą

Macie swoje ulubione "okazjonalne" kosmetyki?

Pozdrawiam!

sobota, 5 października 2013

Nowa mała miłość- eReader Kobo Mini

Hej Dziewczyny:-)

O elektronicznych czytnikach książek wie już pewnie każdy, nie muszę więc tłumaczyć że jest to świetna alternatywa dla książek, zwłaszcza w przypadku, gdy trudno o dostęp do ulubionych tytułów w formie papierowej...
Są tutaj (w Anglii) księgarnie online, oraz istnieje możliwość kupna książek w polskich sklepach, jednak od długiego czasu kusił mnie elektroniczny czytnik eBooków, ponieważ w jednym urządzeniu mieści się wiele książek i waży mało, co przy obciążeniu torebki innymi rzeczami, jest dużą zaletą;-). Jest praktyczny a dostęp do ebooków w internecie jest ogromny.

Padło na mini wersję Kobo czyli Kobo Mini;-) w promocyjnej cenie 30 funtów. Do wyboru był kolor czarny i biały, zdecydowałam się na czarny, bo miałam obawy że biały może zżółknąć.

Nie jest to moja wymarzona wersja eReadera, ponieważ nie posiada funkcji podświetlenia, ale ze względu na cenę długo się nie zastanawiałam nad kupnem- wymarzonego kupię sobie po tym, jak uda mi się sfinansować inne marzenie o którym wspomnę na końcu;-)

O jego właściwościach technicznych nie będę się rozpisywała, jeśli macie ochote poznać go bliżej możecie zajrzeć na polską recenzję --> klik
 lub stronę producenta--> klik


Taki jestem malutki


Brakuje mi porównania, ale podoba mi się w nim parę rzeczy:

+jest malutki, mieści się do kieszeni , 
+ bateria długo trzyma,
+ poręczny i zgrabny
+ istnieje możliwość modyfikacji czcionki

- brak podświetlenia ekranu


Jestem zadowolona z zakupu, natomiast wciąż marzy mi się model Kindle PaperWhite;-).

Dziewczyny, jak widzicie jakość zdjęć jest bardzo kiepska. Mało tego mam wrażenie że jak wrzucam je na bloga dodatkowo tracą na jakości.

Niedługo planuję zakup lustrzanki- czy jesteście mi w stanie coś polecić? Będę wdzięczna za pomoc i krótkie uzasadnienie.

czwartek, 3 października 2013

Prostowanie keratynowe CocoChoco- wrażenia po 2 tygodniach


Minęły 2 tygodnie od keratynowego prostowania CocoChoco. Czas na pierwsze wrażenia:-)

Dlaczego keratynowe prostowanie?
Na zabieg zdecydowałam się z powodu nadchodzącej jesieni i puchu na włosach, który towarzyszy mi szczególnie o tej porze roku. Mam już za sobą keratynowe prostowanie Encanto (2 lata temu), które różni się między innymi składem- nie ma formaldehydu- drażniące składnika konserwującego, choć wykonanie i rezultaty są prawie identyczne. Czytałam na kilku blogach że działanie jest słabsze jeśli chodzi o podtrzymanie efektu prostych włosów i głównie z tego powodu się na to zdecydowałam- nie chcę całkowicie rezygnować z kręciołków.
Jednak ze względu na obecną pracę, praktycznie większość czasu moje włosy są związane, więc wolę je na co dzień wygładzać niż wydobywać skręt, ponieważ po rozpuszczeniu nie powodują aż tak wielkiego dylematu, kręcone mają to do siebie, że trzeba je zawsze reanimować;-). 

Zestaw zamówiłam na allegro za 123 zł.
szampon 50ml
keraytna 100 ml

O zabiegu
Zabieg CocoChoco polega na regeneracji włosów poprzez wprostowanie w nie keratyny. Ma poprawić ich kondycję, nadać im elastyczności oraz miękkości no i co najważniejsze dla mnie- wygładzić. 
Zabieg można przeprowadzić na farbowanych i zniszczonych włosach. Efekt powinien utrzymywać się od 3-5 miesięcy, jednak włosy kręcone i grube mogą być mniej podatne na efekty, z czym się zgodzę na podstawie doświadczeń innych blogerek. Ja w ciągu ost 2 tygodni nie próbowałam wydobyć skrętu więc nie wiem jak się mają moje kręcioły, pewnie niebawem sprawdzę.

Zabieg pomógł przeprowadzić mi mój partner i trwał 2,5- 3 godziny. 

- włosy umyłam szamponem oczyszczającym wchodzącym w skład zestawu
- wysuszyłam chłodnym nawiewem z szuszarki, 
- na każde pasemko, nałożyliśmy preparat pędzelkiem, po 30 minutach należało włosy wyszyć
- wyszuszyłam chłodnym nawiewiem
- każde pasmo wyprostowałam cztery razy prostownicą o temp. 220 

Włosów nie powinno się myć do 3 dni i unikać odkształceń. Ja nie myłam przez dwa dni. 


Po zabiegu należy unikać szamponów zawierających SLS/SLES, aby nie wypłukały za szybko keratyny z włosów oraz stosować odżywki zawierające keratynę. Należy unikać kosmetyków do stylizacji zawierających wysuszające składniki takie jak np. alkohol.

Więcej informacji o zabiegu znajdziecie na stronie producenta.


Moje wrażenia
Od zabiegu minęły prawie 2 tygodnie i póki co jestem zadowolona z efektu, włosy są wygładzone i choć wywijają się leciutko na końcówkach wystarczy, że wysuszę je na okrągłą szczotkę i nabierają ładnego kształtu. Gdy suszę je bez stylizacji są takie jak na zdjęciach powyżej.

Podsumowując

+ no more PUCH! włosy wygładzone, sypkie, zdyscyplinowane
+ miękkie oraz elastyczne
+ włosów nie trzeba stylizować, samo suszenie ich w odpowiedni sposób wystarczy- nie potrzebna prostownica

- włosy na drugi dzień są przyklapnięte i bez życia


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...