piątek, 29 czerwca 2012

Nowe blond wyzwanie-regeneracja i nawilżenie.

Nie stało się nic, czego bym się nie spodziewała. Rozjaśnienie zrobiło swoje, łuski się rozchyliły no i teraz mój dawny kumpel Puszek wrócił aby dręczyć mnie swoją obecnością;-)
Myślę, że tragedii nie ma, a wszystko jest do poprawienia, tym bardziej, że już mniej więcej wiem jak dbać o włosy, aby były w lepszej kondycji:-)
Jeszcze kilka słów- dlaczego zdecydowałam się na powrót do blondu. Otóż lubiłam swój poprzedni kolor, nie mniej jednak bez opalenizny czułam się w nim źle, smutno. Blond zawsze ożywia i wiem, że czasami pomimo zmęczenia kolor włosów pozwalał mi wyglądać "promiennie". Brakowało mi tego, poza tym całe życie byłam blondynką i ostatnio obsesyjnie zwracałam uwagę na dziewczyny z blond włosami myśląc jednocześnie, że też chcę mieć z powrotem mój blond:-).

Mam więc nowy włosowy cel- aby me blond kłaczki stały się powodem do dumy, czyli:

  • Ekstra nawilżenie
  • Ekstra regeneracja
  • Dbanie o ładny odcień blondu
Tak wyglądają dzisiaj:

Mój plan działania
  • olejowanie włosów 2 razy w tygodniu głównie ulubionym olejem sezamowy, olejem lnianym lub olejem palmowym,
  • stosowanie metody mycia włosów OMO,
  • maseczki:
    • naturalne ze składników takich jak awokado, miód, żółtko itp.,
    • drogeryjne takie jak Argan Oil, mleczna Kallosa, regeneracyjna biowax,
  • płukanki:
    • ziołowe- lipa, rumianek,
    • z octu jabłkowego,
    • siemienia lnianego,
  • tuningowanie maseczek, odżywek:
    • gliceryną,
    • b-phantenolem,
    • keratyną,
    • miodem,
  • używanie mojej ulubionej mgiełki różanej (1/ 3 butelki + 2/3 wody niegazowanej) z dodatkiem gliceryny(kilka kropel), b-phantenolu (3 krople) i keratyny (1 kropla),
  • unikanie prostownicy,
  • nawilżanie i "odżywienie" skalpu (do odżywienia lubię użyć olej musztardowy- pisałam o nim w tym poście),
  • łykanie suplementów (obecnie testuję Vitapil), tranu z dorsza, magnezu,
  • picie drożdży,
  • stosowanie silikonów po umyciu- w niewielkiej ilości na długość od ucha do końcówek.
Dzisiaj mam za sobą maseczkę z awokado, oto przepis
  • Składniki
    • owoc awokado
    • miód
    • oliwa z oliwek
    • kilka kropel gliceryny
  • Wykonanie
    • awokado przekroić na pół, usunąć pestkę. Łyżeczką wydrążyć, dodać kilka kropel gliceryny, łyżeczkę oliwy z oliwek, trochę miodu, zmieszać to wszystko ze sobą- przyda się blender, choć widelcem możną miąższ wcześniej rozgnieść
  • Czas trzymania- około 30 minut
  • Spłukałam szamponem bez sls, nałożyłam odżywkę różaną z Herbal Essence- no nie mogłam się oprzeć;-).
Użyłam pierwszy raz i ciężko mi się wypowiedzieć, to pierwsze mycie po farbowaniu i pierwsza maseczka, zobaczę jak będzie przy częstszym korzystaniu:-).

Zdjęcie przed i po zmianie koloru.
Obie fotki robione z fleszem, z tą przewagę że po lewej stronie przód przejechałam prostownicą- jak widać flesz przyciemnia kolor ale zestawienie jest fair;-). Jedyne ujęcia które są w miare podobne i mogłam ze sobą zestawić:-) 


BUZIAKI:)

środa, 27 czerwca 2012

Nowy kolor:-) czyli powrót do jasności

Spontanicznie, bez wahania zdecydowałam się dzisiaj będąc u fryzjera na zmianę koloru włosów- a właściwie powrót do blondu:-).
Z włosów został zdjęty ciemny brązowo-rudy kolor za pomocą wody 6% z Loreal'a. Gdy już wyglądałam jak kurczak,  została nałożona farba o odcieniu light blond zmieszana z zimnym odcieniem popielatego blondu. Włosy przeszły dziś katorgę i zamierzam im to w najbliższym czasie wynagrodzić, ale do czego zmierzam- mam jaśniejsze włosy, w których zdecydowanie się lepiej czuje, w planach farbowanie blondami- no cóż, pękłam, mimo obietnic że nie wrócę do blondu poprzez jednorazowy zabieg rozjaśniania...jednak nic nie poradzę na to, że lepiej czuję się w jaśniejszych kolorach na głowie...wystarczyła szczera rozmowa z fryzjerem i jego porady i ciągła tęsknota do koloru jasnego. A oto prezentacja:
Kolor w rzeczywistości jest jaśniejszy.

Są zielone prześwity- myślę że to wina zimnego blondu, tam gdzie dawno dawno były pasemka;-)...jest przewaga pomarańczy, ale wiem że włosy też muszą dojść do siebie i efekt bardzo mi się podoba- są nieco jaśniejsze niż na zdjęciach.
Włosy są mocno podcięte i pocieniowane, ale zrobiłam to ze względu na to, że z nowym kolorem mogę zapuszczać je na nowo, no i mają w końcu jakiś normalny kształt;-)
Przeszły przez prostowanie dzisiaj, suszenie, rozjaśnianie, ale zaczynam pielęgnacje dla blondynek:-) i już nie mogę się doczekać rumiankowych płukanek;-)


Generalnie spędziłam u fryzjera około 2,3 godzin ale było mi to cholernie potrzebne:-) nie gościłam na fotelu od grudnia...

piątek, 22 czerwca 2012

Nie lubię za skład, ale kocham za zapach

Czy macie w swoim kosmetycznym arsenale kosmetyk, którego skład Wam nie do końca odpowiada, ale za to nie możecie się go pozbyć bo uwielbiacie jego zapach?

Kiedyś używałam tej odżywki w Polsce, nie szkodziła moim włosom, ale pod koniec butelki już na nie kompletnie nie działała- za to zapach zawsze był ten sam- owocowy, słodkawy, kwiatowy- bardzo dobrze utrzymujący się na włosach:-).
Gdy skończyła mi się buteleczka postanowiłam kupić znowu ale już nigdzie nie mogłam znaleźć bo wycofali to z serii- tak mi się bynajmniej zdaje, wtedy pojawiły się te podłużne buteleczki i nowa kampania reklamowa. Będąc w Anglii trafiłam na tą odżywkę w funciaku i od razu wrzuciłam ją do koszyka- mimo wszelkich zastrzeżeń do składu (silikony, parabeny, alkohol...) użyłam jej dzisiaj i nie mogę się opanować chcąc od czasu do czasu powąchać ten zapach na włosach:-). Ponadto włosy są wygładzone i miękkie:-)

TaDam!


Opis:
Nadająca połysk i jedwabistą miękkość odżywka do włosów farbowanych, suchych i zniszczonych z wyciągami z owoców dzikiej róży, jojoby oraz wit.E.
Formuła zawierająca ekstrakty z wyżej wymienionych składników, skomponowana w czystej, górskiej źródlanej wodzie, stworzona specjalnie po to, aby:
- intensywnie odżywić suche i zniszczone włosy oraz nadać im jedwabistą miękkość;
- wydobyć i podkreślić naturalny połysk;
- nadać włosom pełną witalności elastyczność.
Odżywka do spłukiwania.Skład: 

Ciekawi mnie, czy Wy macie kosmetyk który zaczarował Was swoim zapachem i pomimo odpychania ze względu na skład jest z Wami już długi czas:-)

środa, 20 czerwca 2012

Półprodukty w UK

Nie znam tutaj stron, które byłyby odpowiednikiem mazidła.pl zróbsobiekrem.pl czy biochemiaurody.pl, ale dzisiaj poszperałam w internecie i udało mi się znaleźć coś, co może pomóc osóbkom takim jak ja;-) czyli przebywających w anglii w poszukiwaniu ukochanych półproduktów:-)

Zapraszam na stronę:
http://www.aromantic.co.uk/
Źródło
Obecnie są promocje i ceny są przystępne:-). Ja na razie się wstrzymuję z zakupami, ale może któraś z Was jest w potrzebie a nie ma dostępu do polskich produktów:-).

A może Wy znacie tego typu strony w UK?

wtorek, 19 czerwca 2012

Glossy Box-UK

Aaaa! przed chwilą dostałam pierwsze opakowanie mojego glossy boxa:D
Wczoraj wysłali dzisiaj dotarło, cóż za ekspress:))
Ależ miałam ochotę uściskać kuriera, no ale to już typowa wariacja kobieca:P
Otóż w paczuszce otwieranej z zapartym tchem znalazłam:



1) pędzelek do nakładania różu na policzki z firmy Glossy Box (15GBP)
2) pęsetę do brwi (19,95 GBP każda!!! szok...)
3) bronzer mineralny BM Beauty (8GBP)
4) korektor Vichy w odcieniach do wyboru:-) (19GBP...)
5) odżywkę bez spłukiwania do włosów Paul Mitchel






Ale radość, więc i ja mam "chwali się glossy boxem" posta:D
Nie piszę nic więcej, bo zamierzam je przetestować i wtedy się wypowiedzieć:-)

Kosmetyki Wlk Bryt.

Dzisiaj przedstawiam Wam mój kosmetyczny arsenał o pochodzeniu brytyjskim:-).

Są to kosmetyki zakupione w Wlk Brytanii, które mają mi zrekompensować brak dostępu do polskich kosmetyków (mówię tu o tym, że kosmetyki polskie da się kupić, ale w porównaniu z ceną polską są koszmarnie drogie i szkoda mi wydać 3 funty na szampon który w PL kosztuje koło 6 zł...)
Oto one:


Skład pozostawiam Wam do oceny, ja jedynie mogę od siebie powiedzieć, że składy wszystkich tych kosmetyków zawierają plusy jak również minusy, ale jednak każdy z nich za coś lubię:-).

Seria Cocoa Butter Formula
Krem do rąk i olejek do ciała.
Krem do rąk sprawuje się świetnie, bardzo szybko się wchłania, podczas smarowania czuć zapach czekolady, który bardzo lubię. Krem mam od niedawna stosuję gdy czuję dużą suszę na dłoniach i od razu to uczucie znika. Krem kupiłam za około 2GBP w bootsie.
Olejek ma piękny czekoladowy zapach, jak chyba wszystkie kosmetyki z tej serii. Na moje oko ma bardzo fajny skład, który korzystnie działa na skórę. Dobrze się wchłania, zatrzymuje czas bo jego używanie jest bardzo przyjemne, a skóra jest miękka i nawilżona. Likwiduje problem suchości , jednak używam go z przerwami, gdyż może zapychać i pojawiają się małe wypryski przy reguralnym używaniu. Mimo wszystko pokochałam go:-)/ Cena około 5 GBP.
Seria Botanics Boots
Z tej serii mam peeling do buzi (nie ma go na zdjęciu ale sobie chwalę), serum na końcówki oraz mleczko do demakijażu.
Mleczko jest delikatne, pozostawia po użyciu skórę miękką, jednak ze względu na delikatny skład nie czyści aż tak dokładnie, jednak ja pierw robię demakijaż, a pod prysznicem myję buzię indyjskim mydełkiem Medimix celem lepszego oczyszczenia,- przepraszam, zapomniałam dodać skład do kolażu więc wlepię poniżej- w składzie oleje:-)
Ogólnie podoba mi się również opakowanie, jest poręczne i wygodnie się mleczko nakłada:



Serum na końcówki ma oczywiście silikony, ale dla ochrony to nie szkodzi wręcz przeciwnie, ponadto ma oleje w składzie i nie zawiera alkoholu. Końcówki są wygładzone i chronione:-). Pachnie roślinkami, przypomina mi się zapach serum które już kiedyś miałam ale nie mogę sobie przypomnieć co to było, chyba coś z l'oreala....
The Body Shop
Kiedyś wspominałam o spontanicznych zakupach na lotnisku, w strefie bezcłowej, w której zapłaciłam w TBS za dwie buteleczki perfum 15 GBP (toż to zakup był, miałam nic nie kupować ale pani sprzedawczyni skusiła mnie tą promocją i przepadłam....). Zapachy są słodkie i świeże jednocześnie, nie jest to chanell czy gucci, ale pachną bardzo przyjemnie i w miarę długo się utrzymują:) poza tym uwielbiam buteleczkę z różyczkami, a tę okrągłą noszę ze sobą aby się od czasu do czasu spryskać:-) Balsamiki do ust dostałam w gratisie, fajnie pachną i smakują i pozostawiają ładny błysk na ustach- niestety szybko znikają....
Lindseed Oil
To nic innego jak olej lniany, zakupiłam go w indyjskim sklepie, jednak trochę śmierdzi, takim siankiem. Jak ktoś miał królika to pewie wie o jakim zapachu mówię;-) jednak używam i lubię. Moje włosy też, a do oleju dodaję kilka kropel olejku lawendowego lub pomarańczego ( ten drugi to aromat do ciast) i zapach już nie jest taki nieznośny;-).
Pound World
Czyli wszystko za "funciaka"
stamtąd mam Rescue Oil- który po styczności z chemią, kartonami itp ratuje moje dłonie...
Alberto Balsam żel do włosów- ma w składzie alkohol, gdzieś pośrodku, używam go jednak z umiarem albo żeby przygładzić boki gdy mam związane włosy (żadne wicherki się nie robią, włosy są ładnie przygładzone) albo tak jak dzisiaj aby pomóc sobie w podkreśleniu loków- wiem, wiem, żel lniany jest lepszy do tej roli i zdrowszy ale ja wciąż zapominam go sobie przyrządzić a loki podkreślam sobie od czasu do czasu;-)).
Oto co zrobił z włoskami dzisiaj:

Argan Oil Maska do włosów
Lubię za skład- jest na prawdę bogaty:-) mało tego faktycznie włosy są po nim odżywione. Nabierają blasku i miękkości, cena koło 5GBP. Szukałam tutaj maski która odpowiadałaby moim potrzebom i chyba oprócz tej nie znalazłam nic innego. Albo nafaszerowane silikonami, albo skład kiepski bez żadnych dobroczynnych naturalnych składników.
Vaselina
Usta, skórki wokół paznokci. Tutaj sprawdze się bardzo dobrze:) długo utrzymuje się na ustach a skórki dobrze natłuszcza. Lubię po prostu :-) cena koło 1GBP.

Może ten post pomoże trochę dziewczynom, które mieszkają w Wlk Brytanii w poszukiwaniu kosmetyku, który nie tylko ma ładne opakowanie ale również skład. Ja obecnie jestem z tych pokazanych Wam tutaj, bardzo zadowolona i myślę że mogę spokojnie polecić je Wam kochane blogerki:-)

Mała podpowiedź- serię cocoa butter z Palmers'a można dostać w Polsce, jest jeszcze nieco droga ale myślę że warto mieć ich produkty:-). 

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Maseczka z płatków róży

Jakiś czas temu poszukiwałam maseczki idealnej. Trafiałam na różne- te drogeryjne w sasesztkach (ziaja, dermika itd), miałam kiedyś maseczkę glinkową z Tołpy, dłuższy czas stosowałam oczyszczającą z Biovaxa...cały rytuał wiązał się z zatapianiem nie tylko w wannie ale również w lekturze:-).
Dla mnie w maseczce najważniejsze jest działanie, zapach i to czy cały związany z nim zabieg przynosi mi przyjemność jak również w trakcie korzystania odczuwam obecność maseczki na buzi:-).
Obecnie nie mam wanny (nad czym ogromnie ubolewam bo przez całe życie miałam), a maseczkę stosuję rzadko ze względu na ...a zresztą, nie ma co się powtarzać:-)
Jak wiecie, uwielbiam zakupy u "Hindusów" i tam nabyłam kilka maseczek z glinki (multani, neeem) oraz maseczkę z płatków róży firmy Hesh- za jedyne 1,20 funta. 

Skład: 100% Rosa Alba
Opis ze strony Helfy (bo tam też można go nabyć) :

Puder Rose stworzony jest z najwyższej jakości płatków róż, które są doskonałym środkiem do różnorodnych kuracji.
Puder jest istotnym składnikiem w wielu kosmetykach do ciała. 
Poza tym ma właściwości chłodzące i można stosować jako okłady na ciało i oczy.
Leczy infekcje skóry, stany zapalne, obrzęki i poparzenia.
Sproszkowane płatki róży służą jako peeling i składnik maseczek nawilżających i regenerujących do cery suchej, 
dojrzałej i wrażliwej. Działają odżywczo, tonizująco i odmładzająco.  
Płatki róży zawierają olejek lotny, tłuszcze, flawonoidy, witaminę C, kwasy organiczne, związki cukrowe. 
Flawonoidy i witamina C wykazują synergizm we wzajemnym oddziaływaniu, zwiększają odporność naskórka na proces starzenia się.


Puder różany należy do delikatnych surowców kosmetycznych cenionych od niepamiętnych czasów.  
Oryginalnie służy do pielęgnacji twarzy, ale to byłby duży błąd ograniczać w ten sposób jego zastosowanie :)
Możesz użyć pudru dodając go do ciepłej kąpieli, do samodzielnie przygotowywanych kosmetyków pielęgnacyjnych jak peelingi, maseczki itp.
Wymieszany z mleczkiem kokosowym (lub mleczkiem kokosowym zmieszanym z sokiem z limonek) służy jako NIESAMOWITA maseczka na włosy. 
Włosy po takim zabiegu są niesamowicie miękkie i jedwabiste.

SPOSÓB UŻYCIA: 
1. Puder dobrze wymieszaj z odrobiną wody do uzyskania rzadkiej papki. 
   Jeśli masz suchą skórę użyj w tym celu mleka.
2. Nałóż na twarz oraz szyję. 
3. Pozostaw na skórze na 20 minut aż zaschnie.
4. Zmyj maseczkę najpierw ciepłą, a następnie zimną wodą.

Moje wrażenia
Mieszam proszek z wodą różaną, do momentu gdy papka nie spływa z łyżeczki. Nakładam palcami na wcześniej wypeelingowaną buzię, wmasowując w skórę. Ten etap jest bardzo przyjemny, ponieważ odczuwam leciutkie uczucie chłodzenia, mam wrażenie że na mej twarzy zawitała świeżość jaką uzyskuje się po przemyciu twarzy lodowatą wodą, taka pobudka dla cery;-).
Zapach jest cudowny, różany delikatny. Jeśli wiecie o co mi chodzi, czuję że mam maseczkę na buzi i czuję że działa tak jak powinna.
Zmywam po 20 minut jak zaleca producent- napierw ciepłą a później zimną wodą płuczę twarz.
Buzia jest zaróżowiona, wygląda zdrowo i promiennie:-). Jest happy;-)

3 słowa opisujące maseczkę:
Relaks, Piękno, Komfort



Jedna z ulubionych, wynagradza mi nawet brak wanny, w tym czasie latam często z innymi miksturami na włosach- z powodu ograniczenia czasowego planuję takie zabiegi kilka godzin wcześniej i zamiast leżeć i się relaksować kombinuję nowe papki;-).

Pozdrawiam Was serdecznie:)

środa, 13 czerwca 2012

Aktualizacja dł. włosów Czerwiec

Porost powolny, nie powala na kolana, ale po dwóch miesiącach prędzej zobaczę różnicę niż po jednym:).
Dzisiaj na włosy nałożyłam maseczkę Kalpi Tone z dodatkiem miodu, odżywki bezsilikonowej, oliwy z oliwek.
Szału nie ma, ale cały czas walczę:-)
W Polsce czeka na mnie do odbioru prezencik od Natalii wspierający porost włosów dlatego nie moge się doczekać jak będzie termin odwiedzin:-) (Moje kosmetyki by N.).

Poprzednie zdjęcie włosów, to z kwietnia, uchwyciło ich blask i miękkość, dzisiaj w oczy rzuca się ich krzywizna:D (samodzielne podcinanie końcówek- obiecuję się poprawić;-)) i mniejszy blask. Włosy ostatnio wypadają mi garściami i sama nie wiem już co robić bo nadal piję drożdże, pokrzywę...Robię wcierki z jantara, może zdecyduję się na dobry suplement...
Nadal zapuszczam i się nie poddaję:-). Uwierzcie mi że w słońcu zdecydowanie lepiej wyglądają, jestem prawie dumna;-).

środa, 6 czerwca 2012

Chwilowe zawieszenie...i małe co nie co;-)

Zacznę przede wszystkim od tego, że uwielbiam blogowanie. Sprawia mi satysfakcję pisanie o nowych kosmetykach, odkryciach i urodowych kwestiach....ale...

...ostatnio mobilizuje wszystkie swoje siły na to, aby zmienić coś w swoim życiu i nie mogę skupić się na blogowaniu (co zawsze zabiera mi trochę czasu), ponieważ zmiany wymagają ode mnie poświęcenia wolnego czasu na naukę, a prócz tego chcę dbać o relację z bliskimi, jako że tego czasu wolnego mam naprawdę mało (właśnie dlatego chcę coś zmienić) nie mogę się roztroić...
Byle jakie blogowanie dla blogowania też nie wchodzi w grę- chyba że włączy mi się tzw "flow" i złapie mnie wena na napisanie konkretnego posta:-).
W związku z tym, chciałabym przeprosić za swoją nieobecność, którą tylko jak mam możliwość staram się nadrobić:-)

Oczywiście zapał zakupoholiczki mnie nie opuścił i wciąż gromadzę kosmetyki na półkach:-) dzisiejszym łupem padło kilka rzeczy, o:
Metoda OCM jest cudowna, ale czasami tak bardzo mi się nie chce babrać tym olejkiem i ręcznikiem...błyszczyk firy No7 używam pierwszy raz, póki co mam wciąż na ustach- fajnie smakuje i ma naturalny odcień, kupiłam za jedyne 4funty (dostałam bon, tradycjnie kosztuje 9 f.). Jedyne dwufazowe zmywadło do oczu jakie znalazłam na półce (jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma;-)

A przy okazji, zamiast standardowej aktualizacji włosów z szafą w tle;-) wrzucam zdjęcia z ostatniego spaceru, pogoda na chwilę dopisała więc nie zastanawiając się postanowiliśmy skorzystać.

Jak widać rudość dalej się trzyma, mimo ostatniego farbowania henną Khadi jasny brąz, który właściwie już się trochę zmył (po  5 myciach), ale pozostaje mi cierpliwie czekać:-)...powoli się przyzwyczajam.

I jak wspomniał jeden z anonimowych, sianko dalej mam na głowie, ale jest naprawdę lepiej niż było rok temu:-). Zresztą taka już ich struktura, ciężko z nich zrobić włosy o wymarzonej gładkości:-)


Buziaki kochane blogereczki:*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...